Jeśli tak jak ja, kochacie jeździć na rolkach i marzycie o tym, aby wasze dziecko przynajmniej spróbowało tej dyscypliny sportu – przeczytajcie kilka wskazówek, które ułatwią wam wprowadzenie dziecka do inline skatingu.
Zanim nasza pociecha wskoczy na rolki (polecam przeczytać artykuł Tomka Karwowskiego: Kiedy rozpocząć naukę jazdy na rolkach u dziecka), warto pokazać jej czym w ogóle są rolki.
Obecnie rolki przeżywają swoją drugą młodość, co można zaobserwować chociażby w coraz to bardziej rozbudowanej infrastrukturze, sprzyjającej jeździe (w ostatnim czasie pojawiło się wiele nowych skateparków oraz torów do wrotkarstwa). W wielu miastach działają szkółki rolkowe, a wy sami, jeśli czytacie ten artykuł, na pewno znacie mnóstwo „ciotek i wujków”, którzy jeżdżą na rolkach. Zabierzcie swoje dziecko na jakieś zawody, pokażcie jak jeżdżą inni, wytłumaczcie co oni robią i dlaczego tak robią - co dają rolki i dlaczego są fajne.
Osobiście, mieszkając na Śląsku, zabrałem mojego syna zarówno na maraton, który odbył się w Dolinie Trzech Stawów, jak i np. na Skate In Park, gdzie razem oglądaliśmy jak „wujki i ciocie” jeżdżą. Przy okazji młody miał okazję wskoczyć sobie do „basenu z gąbkami”, zjechać na tyłku z quater’a, czy porozwalać cioci rozstawione kubeczki do slalomu. Wiem również, że w Rzeszowie, Konrad Wodzu Tomaka zanim wziął na rolki syna mojej siostry, również zachęcał ją do tego, aby przyszła z dzieckiem na zajęcia jego szkółki – żeby chłopiec zobaczył jak wygląda jazda na rolkach i szkolenie. Jeśli mieszkacie w mieście, w którym zajęcia prowadzi jedna ze szkółek zrzeszonych w naszym projekcie, z pewnością nie będzie problemu z przystąpieniem do zajęć w formie widza.
Kiedy nasze dziecko wyrazi chęć spróbowania jazdy na rolkach – polecam skorzystać z usług profesjonalnej szkółki i instruktorów. Sam nie jestem instruktorem i pomimo jakichś tam umiejętności, nie podjąłbym się nauki jazdy małego człowieka. Dlatego, kiedy mój syn miał niecałe 4 lata poszedł na indywidualne zajęcia do Sandry Jóźwiak, którą osobiście uważam za jedną z najlepszych instruktorek w Polsce (moja opinia). Lekcja polegała na założeniu rolek, staniu w nich na trawie itp. Po zajęciach Sandra jasno dała mi do zrozumienia, że mój syn nie jest jeszcze gotowy na rolki i muszę odpuścić – tak też zrobiłem. Takie życie – być może nie podzieli on mojej zajawki. W moim przypadku, wybór instruktora padł na osobę, którą znam osobiście i jej doświadczenie. Nie mniej jednak, w Polsce jest wielu dobrych instruktorów, z których pomocy naprawdę warto skorzystać. Należy jednak pamiętać o dwóch rzeczach:
- nawet jeśli podczas godzinnej lekcji dziecko ubierze tylko rolki, zrobi kilka kroków, uśmiechnie się, wywróci, wstanie i powie po 20 minutach, że już wystarczy – to już będzie to SUKCES! Oczywiście instruktor otrzymuje wynagrodzenie za całe zajęcia, a my szczęśliwi umawiamy się na kolejną lekcję. Nie naciskajmy na potomka, aby pierwsza lekcja trwała równe 60 minut, ponieważ dopiero wtedy, możemy zmarnować zapłacone pieniądze i zrazić dziecko do nauki.
- dobry instruktor nie tyle nauczy dziecko jeździć w ciągu pierwszej lekcji, ale przede wszystkim sprawi, że pociecha będzie chciała przyjść na kolejne zajęcia. Co więcej – dobry instruktor rezygnując z zarobku, będzie w stanie ocenić że np. dane dziecko jest jeszcze za młode na rolki, a nie będzie „cisnął na siłę”, bo złapał kolejnego klienta.
Lekcje indywidualne są drogie – fakt. Istnieją jeszcze zajęcia grupowe ukierunkowane na przedszkolaków, odbywające w wielu szkółkach, z którymi współpracuję, – co również szczerze polecam. Niestety mój syn nie najlepiej odnajduje się w grupie nowych dzieci z nieznanym Panią/Panem – stąd też wybór padł na lekcję indywidualną, której głównym celem była ocena, czy jest fizycznie gotowy do rozpoczęcia nauki. Finalnie okazało się jednak, że to właśnie zajęcia grupowe sprawiły że mój syn zaczął jeździć na rolkach…
Po ponad roku bez jakichkolwiek działań w kierunku jazdy na rolkach, okazało się, że tato bardzo dobrego kolegi z przedszkola mojego syna, również jeździ na rolkach. Bardzo długo grał w hokeja na rolkach i także chciał, aby jego syn nauczył się jeździć. Sam nie chciał podjąć się nauki i nie do końca wierzył, że jego syn jest w stanie się w tym wieku nauczyć (4-5 lat). Nie czekając długo spytałem syna, czy jeśli jego kolega pójdzie na rolki to on też pójdzie – odpowiedź była TAK. Mój syn chce robić wszystko to, co jego kolega i odwrotnie. Dodatkowo okazało się, że jeszcze znajomi rodziców przyjaciela mojego syna mają córkę w tym samym wieku, która też ma rolki i chciałby się nauczyć jeździć. I TO BYŁO TO!
Trójka dzieci, które się znają + instruktorka Monika Oczkowska (urodzona do pracy z dziećmi) i lekcja „grupowa”. Gdy zainteresowani rodzice zjawili się na miejscu, gdzie miały odbyć się zajęcia – chyba nikt poza mną nie wierzył, że coś z tego będzie – i nie chodziło tu o umiejętności instruktorskie. Po ubraniu dzieci w rolki, kaski oraz ochraniacze, odstawieniu je na trawę nakazałem wszystkim rodzicom opuścić miejsce zajęć – co też zrobiliśmy. Po godzinnych zakupach wróciliśmy na zajęcia, a naszym oczom ukazały się dzieci, które już stały na rolkach i potrafiły od instruktorki przejechać do ławki, gdzie siedzieliśmy. Na koniec zajęć, kiedy padło hasło: „ściągamy rolki” pojawił się płacz: „my jeszcze nie chcemy ściągać”.
I tak od tego czasu zorganizowaliśmy regularne zajęcia, na które mój syn ze swoimi znajomym uczęszczał mniej lub bardziej regularnie. Okazało się również, że jeśli jego kolega pójdzie z nim to jest w stanie dołączyć nawet do zajęć grupowych z innymi dziećmi. System powtórzyłem w moim rodzinnymi mieście, gdzie mój syn poszedł z kuzynami i kuzynkami na zajęcia zarażając wszystkich zajawką do jazdy na rolkach.
Jakie z tego płyną wnioski? Kilka:
• większość dzieci jest w stanie złapać zajawkę na rolki pod warunkiem, że instruktor prowadzący zajęcia wie, że jego celem nie jest tylko nauka ale przede wszystkim sprawienie, że dziecku spodobają się rolki.
• dziecko samo musi chcieć iść na rolki – nie zmusimy go do tego i czasem trzeba poczekać na odpowiedni moment
• w grupie siła. Zajęcia grupowe są dla dzieci dużo bardziej atrakcyjne. Pojawiają się różne gry i zabawy, które przyciągają dzieci na kolejne lekcje. Ogromną wartością dodatnią jest kolega/koleżanka naszego dziecka- ktoś, kogo dobrze zna, więc w efekcie proces adaptacji do grupy będzie znacznie łatwiejszy, a młody wychowanek nie trafi do zupełne obcych dzieci
• zaufany i doświadczony instruktor to 90% sukcesu. Nauka dzieci znacząco się różni od nauki dorosłych.
Tak, mam to szczęście współpracować z mnóstwem świetnych instruktorów i nie miałem problemu z wybraniem odpowiedniej osoby na pierwsze lekcje dla mojego syna. Ale dzięki projektowi I Love Rolki, wybierając instruktorów ze szkółek należących do projektów macie 100% pewność, że znają się oni na rzeczy!