W kolejnej odsłonie cyklu #chcemywiedzieć spytaliśmy Was, czy zdecydowaliście się kiedykolwiek na start w jakichkolwiek zawodach rolkowych. Okazało się, że wyniki rozkładają się niemalże po równo, z minimalną przewagą osób bez startów na swoim koncie (54% odpowiedzi). Ciekawy dla nas jest natomiast fakt, że na pytanie „Dlaczego?” nadesłaliście dużo więcej argumentów ZA udziałem w zawodach. Większością głosów zdecydowaliście, że na nasze pytanie odpowie Wrocław, zatem zapraszamy do przeczytania rozmowy z Jackiem Skorupskim, założycielem szkółki Wrocław Rolkuje.
Jacek, Twoje nazwisko w świecie rolkowym stało się już całkiem rozpoznawalne, dlatego tylko dla formalności spytamy: czy startowałeś kiedyś w zawodach rolkowych?
JACEK: Dziękuję za miłe słowa! Tak, od 3 lat startuję w zawodach. W tym roku miałem nawet zaszczyt reprezentować nasz kraj na Mistrzostwach Świata w Barcelonie, ale moje początki były o wiele skromniejsze.
Pamiętasz jeszcze swój pierwszy start? Jakie to były zawody?
JACEK: Nigdy nie zapomnę swojego debiutu. Były to zawody Amatorskiej Ligi Slalomowej w Bydgoszczy, w 2017 roku. Start w tym cyklu był zawsze moim marzeniem, ale miałem w związku z tym spore obawy. W Bydgoszczy je przełamałem!
Pomimo strachu, zaprezentowałem się całkiem nieźle. Do dziś na pamiątkę trzymam nagrania swoich przejazdów. W jednym z nich wydarzyła mi się rzecz, którą wiele osób postrzega jako swój najgorszy lęk – wywróciłem się! Ze względu na przyjazną atmosferę na zawodach Amatorskiej Ligi, upadek nie był jednak dla mnie żadnym zmartwieniem. Wręcz przeciwnie, w momencie wywrotki wszyscy mocno mnie dopingowali. Wspominam to niezwykle ciepło!
Jak długi miałeś staż w tym sporcie gdy podjąłeś decyzję o starcie w zawodach i jak wpłynęło to na Twój dalszy rozwój i treningi?
JACEK: W momencie startu na rolkach jeździłem trochę ponad rok, a jeżeli chodzi o slalom, to były to moje absolutne początki. 2, 3 miesiące?
To właśnie zawody Amatorskiej Ligi Slalomowej spowodowały, że złapałem tak olbrzymią zajawkę do trenowania. Uwielbiałem to, że przy każdym evencie ALS odbywały się darmowe warsztaty z najlepszymi slalomistami w Polsce, żeby wspomnieć chociażby Ewelinę Czaplę, Justynę Czaplę, Tomka Wieczorka czy Tomka Mroczka. Dzięki temu, z każdego eventu wracałem bogatszy o nowe umiejętności.
Jeszcze zanim poznasz argumenty osób, które nadesłały nam swoje odpowiedzi, powiedz co dla Ciebie było główną przyczyną, żeby wystartować. Zdradź też czy próbowałeś swoich sił w innych dyscyplinach sportu (wrotkarskich i nie tylko) i co mogłoby skłonić Cię do startu w zawodach w czymś innym niż sport, który aktualnie uprawiasz.
JACEK: Jeżeli chodzi o inne dyscypliny, to poprzednio nie miałem żadnego doświadczenia z żadnymi zawodami, nie licząc kilku turniejów piłkarskich we wczesnym dzieciństwie. Wejście w świat rywalizacji sportowej był więc dla mnie czymś zupełnie nowym, ale dzięki temu bardzo pasjonującym, ciekawym.
Wystartowałem w zawodach, ponieważ chciałem się sprawdzić, zobaczyć na ile moje umiejętności pozwolą mi się zaprezentować w tym „ważnym” momencie. Na treningach zawsze mamy nieograniczoną liczbę prób, a na zawodach tylko jedną. Rywalizację zawsze postrzegałem w kategoriach mierzenia się z samym sobą. To zresztą w slalomie jest niesamowite i to bardzo kocham – naszym największym przeciwnikiem jesteśmy my sami.
Najczęściej wymieniany powód przywraca wiarę w ludzkość. Okazuje się, że najwięcej osób startuje w zawodach ze względu na… ludzi. Lubicie poznawać nowe osoby z tą samą zajawką, a także spotykać znajomych z obozów rolkowych lub po prostu z poprzednich zawodów. Jacek, pytanie osobiste. Poznałeś na zawodach kogoś z kim dalej utrzymujesz kontakt? Takie przyjaźnie naprawdę się rodzą?
JACEK: Ludzie to jeden ze zdecydowanie najważniejszych rzeczy na każdych zawodach. Na rolkach zawierają się przyjaźnie, które trwają często przez całe życie, a nawet związki.
Ja sam na zawodach poznałem większość rolkarskich kolegów. W swoim debiucie na ALS w Bydgoszczy poznałem np. Karolinę Jagielską i Zosię Żółtowską-Adamską, które obecnie są moimi koleżankami z teamu Powerslide Polska. Kilka tygodni temu wyjechaliśmy razem na zawody pucharu świata WSSA w Valladolid. W Hiszpanii nie tylko osiągnęliśmy bardzo fajne rezultaty, ale przede wszystkim ŚWIETNIE się bawiliśmy. Taki wyjazd to mnóstwo dobrej energii, świeżości. Dobry reset pomiędzy codziennymi obowiązkami.
Rolki, bez naszej świetnej społeczności, nie byłyby nawet w 10% tym, czym są teraz.
Wiele osób wystartowało w zawodach za czyjąś namową. Czasem był to kompan rolkowy, a nierzadko także trener. Czy namawianie kogoś do startu jest dobre? Czy Ty kiedyś namówiłeś kogoś do startu i jak wpłynęło to na podejście tej osoby?
JACEK: Jest to bardzo złożone pytanie. Ja sam miałem spore obawy przed startem na ALS i dopiero namowy Eweliny Czapli, którą spotkałem na warsztatach we Wrocławiu, pozwoliły mi się przełamać.
Przed startem pojawia się wiele trudnych myśli: „czy jestem wystarczająco dobry?”, „co się stanie, jak źle się zaprezentuję?”, „a jak będą się ze mnie śmiać?”. Te wszystkie wątpliwości to jednak robota naszego lęku. Wystarczy się po prostu przełamać. To trochę jak skok na bungee. Trzeba po prostu podjąć pewną decyzję. Czasem jest o to łatwiej, kiedy ktoś z nami porozmawia, poradzi.
Jako trener, namawianie do startów zdarzało mi się nie raz. Pamiętam, że przez długi czas udziału w zawodach nie chciała Jagoda Hebzda, 3 zawodniczka ostatniego sezonu ALS. Jagoda musiała mieć trochę czasu na oswojenie się z atmosferą zawodów oraz w uwierzenie w swoje umiejętności. Pomógł bardzo fakt, że Jaga była z nami na wyjazdach i miała możliwość zobaczenia, jak to wszystko wygląda, że atmosfera jest bardzo przyjazna i nie ma żadnego ciśnienia na wynik.
Historia Jagody nauczyła mnie jednak, że każdy do decyzji o startu w zawodach musi dorosnąć. W chwili obecnej mam kilku podopiecznych, którzy w dalszym ciągu wolą na rywalizację patrzeć z boku i w pełni to szanuję. Mam nadzieję, że w przyszłości podejmą oni to wyzwanie i przekonają się, jak piękne mogą to być chwile. Wszystko jednak w swoim czasie.
Jedna z osób, która nigdy się na udział w zawodach nie zdecydowała, wyjaśniła że powodem jest strach przed ośmieszeniem, gdyż jak twierdzi: „nie umie nic co można na zawodach pokazać”. Czy aby wziąć udział w swoich pierwszych zawodach faktycznie trzeba umieć coś wyjątkowego?
JACEK: W Amatorskiej Ligi Slalomowej można wystartować po nauczeniu się dowolnego, jednego tricku, na warsztatach poprzedzających zawody. Nikt z nas przecież nie rodzi się wymiataczem, a zawody ALS po to są, żeby zajawkowiczów zachęcać i motywować do nauki. Ja sam, podczas pierwszego startu, nie umiałem wiele, jednak dzięki startom, z zawodów na zawody mój poziom rósł.
Hasło „rywalizacja” pojawiło się jako argument obydwu stron. Jedni ją lubią, inni jej unikają. Lubisz rywalizować, czy zawody to dla Ciebie raczej walka z samym sobą?
JACEK: Odpowiem trochę pokrętnie, ale dla mnie głównym motywem zawsze była właśnie rywalizacja, tyle że sam ze sobą. W życiu każdego z nas istnieje miliard pokus, odciągających nas od treningu. Każdego dnia stajemy przed wyborami: ciepła kanapa i Netflix vs trening, nowy komputer vs opłacenie wyjazdu na mistrzostwa, niezdrowe jedzenie vs zbilansowana dieta, i tak dalej, i tak dalej. Sama obecność na zawodach jest już dla mnie pierwszym, małym zwycięstwem, bo oznacza to, że po drodze pokonałem siebie wiele razy.
Podczas samych startów dochodzi do kolejnych „rywalizacji”. Najważniejsza oczywiście to to, czy będę się w stanie zaprezentować jak najlepiej tylko potrafię, a więc pokonać swoje słabości i mankamenty. Ale nie można również zapomnieć o umiejętności przegrywania. Kiedy jesteś w stanie podejść do swojej porażki na chłodno i docenić swojego rywala, wtedy wiesz, że pokonałeś „gorszego” siebie.
Co do rywalizacji z innymi, to gdzieś tam oczywiście rywale są, ale rolki to indywidualny sport. Jeżeli ja sam pojadę wszystko co mogę, to inny zawodnik będzie miał cięższą robotę do wykonania. W chwili obecnej nie ma dla mnie znaczenia, czy jestem w grupie z Mistrzem Świata, czy z debiutantem. Zawsze chcę być zadowolony z tego, co pokazałem, niezależnie od rezultatu.
Jedni na zawodach potrafią osiągnąć więcej niż w trakcie treningu – trema ich motywuje. Innym całkowicie odbiera pewność siebie i utrudnia występ. Do której grupy się zaliczasz?
JACEK: Oba te fenomeny są świetnie opisane w psychologii. Mówimy o efekcie facylitacji społecznej – w momencie, kiedy prezentujemy rzeczy opanowane przez nas na dobrym poziomie, to pod wpływem presji, będą one przez nas wykonywane na lepszym poziomie niż normalnie (dlatego np. Usain Bolt nigdy nie pobiegł na treningu szybciej, niż jego rekord świata), a rzeczy opanowane słabo, będą wykonywane przez nas jeszcze gorzej – to nazywamy efektem hamowania społecznego.
Mówiąc jeszcze prościej, bardzo podoba mi się filozofia Konrada „Wodza” Tomaki, który na zawodach prezentuje jedynie „pewniaki”, czyli tricki, których wyjechania jest pewien w 100%.
Presja działa więc w dwie strony. Jeżeli chodzi o mnie, to nie ma reguły. Czasem jest lepiej, czasem gorzej.
Co z osobami, które twierdzą, że „nie było okazji”? Jak wygląda sytuacja z zawodami w Polsce – czy faktycznie tych okazji jest tak niewiele?
JACEK: Jeżeli chodzi o zawody Amatorskie, to mamy „mega wypas”! W 2019 roku odbyło się 10 eventów ALS. To naprawdę niesamowita ilość. Gorzej jest, jeżeli chodzi o zawody slalomowe dla profesjonalistów – tutaj mogłoby być lepiej.
Jeżeli chodzi o zawody pozostałych dziedzin, to świetnie zaczyna funkcjonować Liga Bladecross I Love Rolki. Oczywiście wiele jest też eventów speedowych, ale to nie dziwi, ponieważ jest to najbardziej profesjonalna dziedzina wrotkarstwa
Bardzo cieszy fakt, że duży odsetek rolkarzy jeździ na zawody „bo to po prostu świetna zabawa”. Zgodzisz się z tym? Zawody to więcej stresu czy więcej zabawy?
JACEK: Zawody to i stres i zabawa. Jest to pewien „pakiet’, ale dlatego daje to tyle funu. To jest również ta nić porozumienia, która powstaje pomiędzy zawodnikami. Każdy z nas mierzy się z tym samym stresem, tymi samymi trudnymi myślami. Każdy z nas wkłada w to co robi masę serca i wysiłku. Każdy chce się jak najlepiej zaprezentować. W takim środowisku bardzo łatwo o zrozumienie innego człowieka.
Bardzo dziękujemy za rozmowę. Czy chciałbyś dodać coś więcej?
JACEK: Każdemu, kto obawia się startu w zawodach – nieważne czy to slalomowych, bladecrossowych, speedowych, czy może w ogóle w innej dyscyplinie sportu – chciałbym powiedzieć, że nie ma się czego bać! Nie macie nic do stracenia, a może się okazać, że będzie to początek jednej z najlepszych przygód w waszego życia.